środa, kwietnia 19

Korzenie Europy.

Ekskluzywnie u Bolszojmena, udostępniony przed oficjalna publikacją w IE, felieton inaugurujący nowy cykl artykułów: Korzenie Europy.


Zapomniany koncert.
Rzecz o Kongresie Wiedeńskim.

W roku 1814 pokonany został Napoleon Bonaparte a reakcyjna Europa dźwigała się ze zgliszczy. Jesienią owego roku zjechało do Wiednia najwyborniejsze towarzystwo europejskie fetować tryumf i negocjować warunki pokoju. Po raz pierwszy w nowoczesnych dziejach mocarstwa europejskie wzięły na siebie wspólną misję, tak opisał rangę tego wydarzenia w „Dyplomacji” Henry Kissinger.

Podczas Kongresu Wiedeńskiego (X.1814 – VI.1815) europejscy przywódcy zjednoczyli swoje wysiłki i utworzyli Święte Przymierze zwane także obrazowo Koncertem Europejskim. Dwóch cesarzy, czterech królów, dwustu książąt, poza tym wielka rzesza arystokratów i oficerów zwycięskich armii przybyło do stolicy Austrii, aby hucznie świętować pokój i zwycięstwo. Mimo że zginęły miliony ludzi, obalone zostały trony a masy ludowe zostały rozpalone rewolucyjną ideologią, goście mieli powody do radości. Rosyjska armia i brytyjska flota pokonały „małego kaprala” – w ich oczach uzurpatora. Jego pokonane legiony niedawno gromiły sojuszników od Lizbony po Moskwę, i sięgały aż po Egipt i Karaiby. Teraz mogli odetchnąć z ulgą błękitnokrwiści władcy i purpuraci, po ćwierćwieczu wojen rewolucja społeczna została powstrzymana.

Kongres nie pracuje, Kongres tańczy – taki wymowny cytat przytacza w poświęconej kongresowi broszurze „Był bal”, słynny przedwojenny publicysta i historyk, Stanisław Mackiewicz (Cat). Podczas zjazdu wypito niezliczoną ilość szampana. Balom, hulankom i flirtom nie było końca. Historycy zwracają uwagę na wielką rolę, jaką w kuluarowych rozgrywkach odegrały ówczesne lobbystki - piękne i inteligentne przyjaciółki głównych „wirtuozów” koncertu. Słynna jest historia Wilhelminy von Sagan, księżnej Bagration, o której wdzięki konkurowali Metternich i car Aleksander. Cat pisze wręcz o „ofensywie pięknych pań” i przytacza historie wielu romansów, w tym ponoć najpiękniejszej w Europie– księżnej Dino. Tę dawną metresę Czartoryskiego, uwiódł jej własny teść – Talleyrand. W tym fermencie politycznym i towarzyskim narodziły się, co najmniej dwie instytucje, które odmienią na zawsze stary kontynent: wiedeński walc i nowoczesna dyplomacja.
















Aleksander I
Romanow
Jego Wysokość Cesarz Rosji i Król Polski
Pogromca Napoleona i lider Świętego Przymierza.
Wśród koronowanych głów prym wiódł cesarz Aleksander I. Skala militarnego sukcesu jego armii była niebywała. Carskie pułki zajmowały całą post-napoleońską Europę, a jego kozacy stacjonowali nawet w Paryżu. Jednak cesarz zamierzał oprzeć pokój nie na sile, ale na równowadze i wspólnocie wartości pomiędzy monarchami. Święte Przymierze zagwarantowało nienaruszalność „pradawnych”, czyli przedrewolucyjnych, granic państwowych. Należy podkreślić, że Aleksander był postacią zupełnie wyjątkową w dziejach Rosji i Europy. Jego liberalna postawa z jednej i głębokie przywiązania do wartości religijnych z drugiej strony, nadawały ton koncertowi.

Wojenna i Moralna gwiazda Aleksandra I i Rosji nigdy wcześniej ani później nie świeciła tak jasno we Wiedniu. Może to wydać się paradoksem, ale to właśnie z samodzierżawcą wiązały największe nadzieje te środowiska liberalne, które akceptowały monarchię w formie konstytucyjnej. Cesarz dopomógł odrestaurować monarchię Burbonów, ale od Ludwika XVIII zażądał nadania Francuzom konstytucji. Utworzył, połączone unią personalną z Rosją, Królestwo Polskie i nadał mu nowoczesną konstytucję. Wówczas spodziewano się, że jest to wstępem do podobnej reformy w całym imperium. Car nie gasił także nadziei połączenia ziem Królestwa z terytoriami dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Mimo iż z czasem osłabł jego afekt Królestwa i jego obywateli, i mimo że zarzucił reformy cesarstwa, warto pamiętać o carze – polonofilu. Wszyscy znają patriotyczną pieśń – Boże, coś Polskę... Mało kto pamięta, że została ona skomponowana na cześć koronacji Aleksandra I na króla Polski.

Ale to urzędnicy a nie monarchowie byli rzeczywistymi twórcami Koncertu Europejskiego. Przewodniczącym kongresu został austriacki minister, książę Klemens Metternich. Wychowany w duchu oświecenia, był głęboko przywiązany do zasady legalizmu, nienaruszalności dziedzicznej władzy i własności, pochodzących od Stwórcy. W Europie podziwiano i nienawidzono tego doświadczonego polityka, który przeprowadził monarchię habsburską przez okres napoleoński. Mimo że austriacka armia przegrała wszystkie możliwe bitwy a dynastia doznała licznych upokorzeń ze strony Cesarza Francuzów, dyplomatycznym kunsztem Metternichowi udało się odbudować i wzmocnić pozycję Habsburgów. Przywrócono im ich dawne domeny w Europie Środkowej. Odebrano im jednak posiadłości w Niderlandach – przyznając tereny obecnej Belgii Republice Holenderskiej.


















Książe Klemens Lothar von Metternich-Winneburg.
Geniusz dyplomacji znienawidzony przez całą demokratyczną Europę.

W rosyjskiej delegacji brylowali nietuzinkowi doradcy cara: Kapodistra – późniejszy pierwszy prezydent Grecji, Heinrich von Stein reformatorski premier Prus, Pozzo di Borgio – późniejszy carski ambasador w Paryżu. Niebagatelną i tragiczną figurą u boku Aleksandra był, wówczas już odsunięty od łask imperatora, były minister spraw zagranicznych Cesarstwa i wielki szermierz sprawy polskiej – Adam książę Czartoryski. Rosyjski imperator, nie zważając na militarne zaangażowanie Polaków po stronie Napoleona, wykazał wobec nich wiele dobrej woli. Niestety, pomimo wysiłków cesarza i księcia Adama nie udało się zjednoczyć wszystkich rdzennie polskich prowincji w Królestwie. W imię równowagi pozostawiono Prusom Wielkopolskę i Pomorze a Austrii Małopolskę. Jak się miało okazać to utrwalenie rozbiorów, chociaż wbrew woli Aleksandra, wbiło na trwałe klin między Polaków a carat.

Pokonanego wroga potraktowano bardzo łagodnie, nie narzucono mu kontrybucji ani cesji terytorialnych. Było to w znacznej mierze zasługą innego genialnego dyplomaty, człowieka uważanego za doskonale niemoralnego – wspominanego już Karola Maurycego de Talleyrand-Périgord. Wsławił się on w historii jako doskonały minister spraw zagranicznych który utrzymywał się na stanowisku całe życie pomimo że zdradził wszystkich władców: króla, jakobinów, dyrektoriat, Napoleona i ponownie Burbonów.











Karol Maurycy de Talleyrand-Perigord.
Napoleon, którego reprezentował jako szef dyplomacji,
<>nazywał go per "gówno w jedwabnych pończochach".

Pomimo odbudowy Prus w dotychczasowych granicach ich pozycje miał równoważyć Związek Niemiecki. Ta luźna federacja większych i mniejszych państewek miała krępować pruski ekspansjonizm. Główną rolę odgrywała Austria, która w wypadku zagrożenia mogła połączyć siły z pozostałymi związkowcami. Z przeszło trzystu dawnych niemieckich państewek, utworzono trzydzieści średniej wielkości podmiotów. Wśród nich największe były królestwa Bawarii i Wirtembergii oraz Saksonia. W ten sposób kongres usuwał pozostałości Świętego Cesarstwa Rzymskiego, formalnie wyprowadzał feudalną Europę z średniowiecznych ram.

Wielką Brytanię reprezentował lord Robert Stewart - wicehrabia Castlereagh. Dbał on głównie o zachowanie zasady balance of powers i o to by nie mieszano jego kraju w kontynentalne problemy. Wkrótce zresztą korona brytyjska w obawie przed jego nadmierną integracją wycofała się z Świętego Przymierza, zaś przyjęta doń została wkrótce Francja. Traktat wiedeński został tak skonstruowany że zyskiwali wszyscy sygnatariusze. System bezpieczeństwa oparto na nienaruszalności granic, każde państwo łamiące tą zasadę narażało się na interwencji pozostałych mocarstw. Nigdy później mocarstwa europejskie nie będą tak jednoznacznie dominować w polityce międzynarodowej. Niestety, kosztami tego sukcesu obarczono jak zwykle nieobecnych, zwłaszcza Polaków i otomańskich Turków.

Kongres Wiedeński był pierwszym quasi- rządem europejskim. Po jego zakończeniu jeszcze przez następne dwie dekady, co dwa lata organizowano kolejne sesje „europejskiego koncertu” jako kontynentalnego zarządu. Porządek wiedeński zagwarantował Europie trwały pokój na następne stulecie. Poza wojną Krymską w połowie XIX stulecia nie miał miejsca żaden globalny konflikt, „wojna narodów” o której marzyli poeci. Ostatecznie do zachwiania ustalonego porządku doprowadziły rodzące się nacjonalizmy. Najpierw przez narodowe zjednoczenie Włoch, a po wojnie francusko-pruskiej także Niemiec. Te wydarzenia nakręciły nastroje narodotwórcze w całej Europie, a zwłaszcza na bałkańskich kresach kongresowych mocarstw. Długi wiek XIX miał się skończyć I wojną światową.

Kongres wiedeński pozostaje do dziś w cieniu swej czarnej legendy. Zwłaszcza w naszym kraju kojarzony jest jednoznacznie negatywnie. W zbiorowej wyobraźni wciąż żywy jest stereotyp zbrodniczej Rosji i mit napoleoński. Do lamusa historii trafiły patrymonialne, reakcyjne zasady, o które oparto Europejski Koncert: legalizm, monarchizm i równowaga. Współcześni przywódcy europejscy niechętnie do wartości etycznych, a kiedy to robią sięgają najczęściej do wyklętych w 1815: wolności, równości i braterstwa.