sobota, grudnia 31
środa, grudnia 28
Sobranie szpan.
Kto palil - ten wie - lepszych nie ma. Fajki specjalnie robione na potrzeby ruskiej dyplomacji ( co jak co ale dyplomacje to ruscy maja na najwyzszym poziomie) w twardym, old -schoolowym pudelku. Otwierają się zupełnie naczej niz inne marki z wąskim wieczkiem u góry. Sobranie otwierane są przez odchylenie całej frontowej ścianki, jak w papierośnicy. Papierosy te są wyjmowane jak cygara z pudełka i dodatkowo osłonięte złotkiem wewnątrz niego. Sobranie są dłuzsze niz zwykłe papierosy a filtr koloru złotego ozdobiony jest emblematem carskiego czarnego dwugłowego orła. Smakują równie dobrze co wyglądają, sprzedawane w 3 odmianach - czarne, białe (light) i koktajl (kobiece). I choc kosztuja 15 hr ( 10 zl) kiedy Malborasy w kazdym kiosku sa po 4 hr - naprawde warto truc sie takimi rakotworami. Od razu sie czlowiek czuje co najmniej jak ksiaze Golicyn. Czad!

Wyprawa kijowska 21-30.XII.2005
Ave!
Po krótkiej przerwie technicznej spowodowanej odciéciem od cywilizacji tyechnicznej powracam do pisania tego bloga. Niemal tydzie bez internetu to dla mnie prawdziwy szok kulturowy ale i ciekawe dowiadczenie, zreszta po warszawskich (i nie tylko) melanzach w Kijowie u rodziców odpoczywam od wszelkich uzywek i nalogów, najlepszy dowod - spalilem dotad ( 7 dni) okolo 1 (slownie: jednej) ramki szlugów. ale, ale... miaem napisa o moim ukochanym Kijowie
Zima tego roku naprawde daje czadu - ulice zasypane niegiem, miasto zakorkowane, nieodniezane, niemal nie do przejscia ani przejechania. Jedynymi skutecznymi srodkami lokomocji pozostaje metropolitien i kolej. Kursuje wiec tylko na krótkich odcinkach w sercu Kijowa.
Najwspanialszy jest odcinek z domu do pracy rodziców, spacer w góre ulicy Gonczara, Jaroslawim walem do zlotych wrót. Wycxhodzac od razu natykam sie na zupelnie odjechany budynek (dawnego) szpitala psychiatrycznego doktora Makowskiego (zupenie jak z powiesci Marry Shelley) dalej odnowiony dumny secesyjny gmach hotelu Radisson, po prawej zostawiam zruinowana kamienice rodziny Sikorskich, kolejne gmachy secesyjne, dochodze do domu aktora ( dawniej piekny kosciól katolicki w stylu Horodeckiego). staram sie nie spogladac w kierunku upiornej bunkrowej bryly polskiej ambasady, mijam India house i pseudogotycká wiezyczké i dochodze do przepysznego placu zlotych wrót. Mijam je po prawej, przechodze kolo sali do jazdy na rowerze (obecnie metro Zlote Wrota), przbiegam przez Wolodymirska - i juz jestem u Mamy w firmie. Kijów zawsze bédzie mi sie kojarzyl z dumná burzuazyjna XIX wieczná secesjá. Przepiekne miasto.
Z ciekawostek - taryfiarz przy Kreszczatyku zazadal ostatnio za dojechanie do ul. Gonczara (okolo 1,5 km) zazadal 50 hr ( nicale 10 $) . Poprzewracalo im sie w dupach po tej rewolucji jak bo-nie-dydy.
pozdrawionka!( przepraszam za brak polskich znakow ale takiego kompa tu mi udostepniono :/)
Po krótkiej przerwie technicznej spowodowanej odciéciem od cywilizacji tyechnicznej powracam do pisania tego bloga. Niemal tydzie bez internetu to dla mnie prawdziwy szok kulturowy ale i ciekawe dowiadczenie, zreszta po warszawskich (i nie tylko) melanzach w Kijowie u rodziców odpoczywam od wszelkich uzywek i nalogów, najlepszy dowod - spalilem dotad ( 7 dni) okolo 1 (slownie: jednej) ramki szlugów. ale, ale... miaem napisa o moim ukochanym Kijowie
Zima tego roku naprawde daje czadu - ulice zasypane niegiem, miasto zakorkowane, nieodniezane, niemal nie do przejscia ani przejechania. Jedynymi skutecznymi srodkami lokomocji pozostaje metropolitien i kolej. Kursuje wiec tylko na krótkich odcinkach w sercu Kijowa.
Najwspanialszy jest odcinek z domu do pracy rodziców, spacer w góre ulicy Gonczara, Jaroslawim walem do zlotych wrót. Wycxhodzac od razu natykam sie na zupelnie odjechany budynek (dawnego) szpitala psychiatrycznego doktora Makowskiego (zupenie jak z powiesci Marry Shelley) dalej odnowiony dumny secesyjny gmach hotelu Radisson, po prawej zostawiam zruinowana kamienice rodziny Sikorskich, kolejne gmachy secesyjne, dochodze do domu aktora ( dawniej piekny kosciól katolicki w stylu Horodeckiego). staram sie nie spogladac w kierunku upiornej bunkrowej bryly polskiej ambasady, mijam India house i pseudogotycká wiezyczké i dochodze do przepysznego placu zlotych wrót. Mijam je po prawej, przechodze kolo sali do jazdy na rowerze (obecnie metro Zlote Wrota), przbiegam przez Wolodymirska - i juz jestem u Mamy w firmie. Kijów zawsze bédzie mi sie kojarzyl z dumná burzuazyjna XIX wieczná secesjá. Przepiekne miasto.
Z ciekawostek - taryfiarz przy Kreszczatyku zazadal ostatnio za dojechanie do ul. Gonczara (okolo 1,5 km) zazadal 50 hr ( nicale 10 $) . Poprzewracalo im sie w dupach po tej rewolucji jak bo-nie-dydy.
pozdrawionka!( przepraszam za brak polskich znakow ale takiego kompa tu mi udostepniono :/)
wtorek, grudnia 20
Warchoł. Jacek Kaczmarski
- Warchoł! - krzyczą. Nie zaprzeczam,
Tylko własnym prawom ufam:
Wolna wola jest człowiecza,
Pergaminów nie posłucha.
Boska ręka w tym, czy diabla,
Szpetnie to, czy właśnie pięknie -
Wola moja jest jak szabla:
Nagniesz ją za mocno - pęknie.

A niewprawną puścisz dłonią -
W pysk odbije stali siła;
Tak się naucz robić bronią,
By naturą swą służyła.
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara
-Nie uczynią też i dworaka.
Wychwalali zasługi i cnoty
Podsycali pochlebstwem wady,
A ja służyć - nie mam ochoty,
Warchołowi - nikt nie da rady!
Lubię tany, pełne dzbany,
Sute stoły i tapczany,
Płeć nadobną - niesurową
I od święta - Boże Słowo.
Lecz ni ksiądz, ni okowita
Piekłem straszy, niebem nęci,
Ani żadna mnie kobita
Wokół palca nie okręci.
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara -
Nie uczynią też i dworaka.
Wychwalali zasługi i cnoty
Podsycali pochlebstwem wady,
A ja służyć - nie mam ochoty,
Warchołowi - nikt nie da rady!
Jakbym ja był człowiek z wosku
W rękach wodzów, niewiast, klechów -
Mógłbym ich zostawić troskom
Cały ciężar moich grzechów.
Ale znam tych stróżów mienia,
Sędziów sumień, prawdy zakon,
Spekulantów odkupienia -
Bo znam siebie - jako tako.
Ulepiony i pokłuty
Niepotrzebny będę więcej;
Rzucą w ogień dla pokuty
I umyją po mnie ręce.
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara,
Nie uczynią też i dworaka.

Zły? - być może. Dobry? - a czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie.
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Tylko własnym prawom ufam:
Wolna wola jest człowiecza,
Pergaminów nie posłucha.
Boska ręka w tym, czy diabla,
Szpetnie to, czy właśnie pięknie -
Wola moja jest jak szabla:
Nagniesz ją za mocno - pęknie.

A niewprawną puścisz dłonią -
W pysk odbije stali siła;
Tak się naucz robić bronią,
By naturą swą służyła.
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara
-Nie uczynią też i dworaka.
Wychwalali zasługi i cnoty
Podsycali pochlebstwem wady,
A ja służyć - nie mam ochoty,
Warchołowi - nikt nie da rady!
Lubię tany, pełne dzbany,
Sute stoły i tapczany,
Płeć nadobną - niesurową
I od święta - Boże Słowo.
Lecz ni ksiądz, ni okowita
Piekłem straszy, niebem nęci,
Ani żadna mnie kobita
Wokół palca nie okręci.
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara -
Nie uczynią też i dworaka.
Wychwalali zasługi i cnoty
Podsycali pochlebstwem wady,
A ja służyć - nie mam ochoty,
Warchołowi - nikt nie da rady!
Jakbym ja był człowiek z wosku
W rękach wodzów, niewiast, klechów -
Mógłbym ich zostawić troskom
Cały ciężar moich grzechów.
Ale znam tych stróżów mienia,
Sędziów sumień, prawdy zakon,
Spekulantów odkupienia -
Bo znam siebie - jako tako.
Ulepiony i pokłuty
Niepotrzebny będę więcej;
Rzucą w ogień dla pokuty
I umyją po mnie ręce.
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara,
Nie uczynią też i dworaka.

Zły? - być może. Dobry? - a czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie.
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Back in USRR!

hotelowy kibelek w stylu pózny Breżniew



Oto znakomity Rubin - cud techniki radzieckiej służący za inwentarz w naszym hotelu "Niezależnost", przy długotrwałym użytkowaniu grozi samozaponem wic korzystaliśmy z niego z umiarem! :)

powrót w granice Unii był dla wielu prawdziwą ulgą!
poniedziałek, grudnia 19
Poniedziałek, ja nie moge - pomagam mamie!
A więc jak zwykle koniec roku zaskoczył mnie zupełnie! kiedy to kurka wszystko minęło. W środe wyjeżdżam na Ukrainę na święta, a tu nic nie pozałatwiane!
W sobotę była gruba imprezka w Piekarni! Serdeczne pozdro dla całej lwowskiej ekipy balangowiczów! Wyszalałem się jak pies w studni, ale z miejsca uderzam z wami na następny bal. Tylko gdzie i kiedy?
Lecę się pakować, wieczorkiem postaram się dopisać coś o wycieczce do Lwowa i ekipie która się tam zawiązała, a to jest temat bardzo gorący! ;-)
zachęcam do oglądania fotek z wyjazdu:
www.europeistyka.org.pl/obrazki/lwow/index.html
No i pozostaje pytanie starsze od starówki: co mam robić w sylwka? wracać czy nie wracać?
W sobotę była gruba imprezka w Piekarni! Serdeczne pozdro dla całej lwowskiej ekipy balangowiczów! Wyszalałem się jak pies w studni, ale z miejsca uderzam z wami na następny bal. Tylko gdzie i kiedy?
Lecę się pakować, wieczorkiem postaram się dopisać coś o wycieczce do Lwowa i ekipie która się tam zawiązała, a to jest temat bardzo gorący! ;-)
zachęcam do oglądania fotek z wyjazdu:
www.europeistyka.org.pl/obrazki/lwow/index.html
No i pozostaje pytanie starsze od starówki: co mam robić w sylwka? wracać czy nie wracać?
niedziela, grudnia 18
KONTEREWOLUCYJNY WIERSZ
Propagandy obłudnej - dość!
Kłamstwo mnie gryzie jak wesz,
Oto dzisiaj
Na złość
Piszę
Kontrewolucyjny wiersz!
Tak już nie może być dłużej
Głodnych nie nakarmią słowa
Umiecie tylko
Burzyć!
Nie umiecie budować!
Piętrzą się stosy problemów
Nie rozwiążecie ich
Pięścią,
Setkami głupich przemów,
wyciem o szczęściu,
Otarciem nosa rękawem,
Pluciem na podłogę!
Katy ochydne i krwawe
Patrzeć na was nie mogę.
Śmierdzące, podłe szczury
Bandyci, mordercy którym
Duszę kaprawą i ślepia
Smoła czarna zalepia.

Z mittingów,
Z namiętnych dysput
Jedną naukę mam:
że trzeba chama bić
Po pysku,
Bo zawsze będzie
Chamem - cham!
Umiecie na pamięć Marksa
I wódkę cuchnącą chlać
Inteligencja
Kanalarska,
Tylko na to was stać!
Proletariacka wasza mać!
Kłamstwo mnie gryzie jak wesz,
Oto dzisiaj
Na złość
Piszę
Kontrewolucyjny wiersz!
Tak już nie może być dłużej
Głodnych nie nakarmią słowa
Umiecie tylko
Burzyć!
Nie umiecie budować!
Piętrzą się stosy problemów
Nie rozwiążecie ich
Pięścią,
Setkami głupich przemów,
wyciem o szczęściu,
Otarciem nosa rękawem,
Pluciem na podłogę!
Katy ochydne i krwawe
Patrzeć na was nie mogę.
Śmierdzące, podłe szczury
Bandyci, mordercy którym
Duszę kaprawą i ślepia
Smoła czarna zalepia.

Z mittingów,
Z namiętnych dysput
Jedną naukę mam:
że trzeba chama bić
Po pysku,
Bo zawsze będzie
Chamem - cham!
Umiecie na pamięć Marksa
I wódkę cuchnącą chlać
Inteligencja
Kanalarska,
Tylko na to was stać!
Proletariacka wasza mać!
( za: Sowizdrzał - wychodzi jak chce i kiedy chce" [podziemne pismo satyryczne SN] nr 2, Lwów 3 marca 1946)
Ryśkowa Teoria Konspiracyjnego Komunizmu.
Mój niezastąpiony kolega, niejaki mgr Ryszard Ochucki poświęcił półroczne stypendium w stolicy FR na dogłębną analizę życia Moskwiczan (czy może Moskali?). Drogą obserwacji uczestniczącej poznał utajoną przed światem prawdziwą naturę stosunków w nowej Rosji.
Jako typowy miłośnik Rosji "z dystansu", pożeracz książek o Rosji, szczery fascynat sowieckiego sojuza przeżył dosyć bolesne zderzenie z realiami moskiewskimi. Nie chodzi nawet o to ze każdy milicjoner miał go za Czeczeńca (nie dziwota z jego obfitą brodą i nieśmiertelną czapką uszanką osłaniającą twarz) ani nawet o nadwerężoną wątrobę.
Najbardziej poraziła go różnica między ludźmi spotykanymi w metrze a tymi poruszającymi się najlepszymi modelami zachodnich samochodów. To wzbudziło jego uzasadnioną nieufność i postanowił zbadać naturę tego paradoksu. Wszak to właśnie nad Moskwą ponoć zrealizowano ideał równości. Postanowił zbadać czy z tego szczytnego ideału nic już nie pozostało i doszedł do wstrząsających wniosków.
Jak wynika z jego teorii rzeczywiste życie w Moskwie oparte jest o system 3- zmianowy. Społeczeństwo zorganizowane w kolejne szychty niepostrzeżenie dla innostranców wciąż wymienia się rolami społecznymi, zachowując to co najlepsze z leninizmu jednocześnie markując kapitalizm, wyzyskuje zagraniczne kapitały do podwyższenia standardu życia Rosjan.
Tak więc kiedy pierwsza zmiana śpi, druga zmiana ubrana skromnie po proletariacku przemierza w tą i z powrotem swoją stolicę w metrze. W tym samym czasie trzecia zmiana wystroiwszy się w garnitury od armaniego, siada za kółkami mercedesów i pruje po ulicach Moskwy szerząc propagandę sukcesu i korzystając z kapitalistycznych uciech. Później trzecia zmiana idzie spać, obywatele ze zmiany drugiej wychodzą z metra, przebierają na elegancko i przesiadają się do limuzyn, a ci z pierwszej przebrani w zwykłe ciuchy podążają do metra. I tak dalej, dzień po dniu pomysłowi Rosjanie wykpiwają cały świat kapitalistyczny: Naród kultywuje egalitarystyczny ideał, nie odmawiając sobie niczego ze zbytków nie ulega zgubnemu wpływowi mamony na życie.
Jako typowy miłośnik Rosji "z dystansu", pożeracz książek o Rosji, szczery fascynat sowieckiego sojuza przeżył dosyć bolesne zderzenie z realiami moskiewskimi. Nie chodzi nawet o to ze każdy milicjoner miał go za Czeczeńca (nie dziwota z jego obfitą brodą i nieśmiertelną czapką uszanką osłaniającą twarz) ani nawet o nadwerężoną wątrobę.
Najbardziej poraziła go różnica między ludźmi spotykanymi w metrze a tymi poruszającymi się najlepszymi modelami zachodnich samochodów. To wzbudziło jego uzasadnioną nieufność i postanowił zbadać naturę tego paradoksu. Wszak to właśnie nad Moskwą ponoć zrealizowano ideał równości. Postanowił zbadać czy z tego szczytnego ideału nic już nie pozostało i doszedł do wstrząsających wniosków.
Jak wynika z jego teorii rzeczywiste życie w Moskwie oparte jest o system 3- zmianowy. Społeczeństwo zorganizowane w kolejne szychty niepostrzeżenie dla innostranców wciąż wymienia się rolami społecznymi, zachowując to co najlepsze z leninizmu jednocześnie markując kapitalizm, wyzyskuje zagraniczne kapitały do podwyższenia standardu życia Rosjan.
Tak więc kiedy pierwsza zmiana śpi, druga zmiana ubrana skromnie po proletariacku przemierza w tą i z powrotem swoją stolicę w metrze. W tym samym czasie trzecia zmiana wystroiwszy się w garnitury od armaniego, siada za kółkami mercedesów i pruje po ulicach Moskwy szerząc propagandę sukcesu i korzystając z kapitalistycznych uciech. Później trzecia zmiana idzie spać, obywatele ze zmiany drugiej wychodzą z metra, przebierają na elegancko i przesiadają się do limuzyn, a ci z pierwszej przebrani w zwykłe ciuchy podążają do metra. I tak dalej, dzień po dniu pomysłowi Rosjanie wykpiwają cały świat kapitalistyczny: Naród kultywuje egalitarystyczny ideał, nie odmawiając sobie niczego ze zbytków nie ulega zgubnemu wpływowi mamony na życie.

To grupy szturmowe idą ławą!
początek Grudznia 2005.
Stołeczne cwaniaki w poszukiwaniu wrażeń. Tyralierą kroczymy ulicami okupowanego Lwowa!
Stefan na szpicy, bacznie rozgląda sie za lokalem dla spragnionych towarzyszy. Patrykowi smieje się gęba na myl o kolejnej karafce lipówki. Jaro przeżywa chwile refleksji nad losem młodych rozwijających się naukowców. A ja?
Napewno nie rzygam do rękawa!
Stołeczne cwaniaki w poszukiwaniu wrażeń. Tyralierą kroczymy ulicami okupowanego Lwowa!
Stefan na szpicy, bacznie rozgląda sie za lokalem dla spragnionych towarzyszy. Patrykowi smieje się gęba na myl o kolejnej karafce lipówki. Jaro przeżywa chwile refleksji nad losem młodych rozwijających się naukowców. A ja?
Napewno nie rzygam do rękawa!
